Kosmiczna Świadomość: Wincenty Lutosławski

04-lutoslawski-fot-www

Wincenty Lutosławski (1863 – 1954) był wybitnym polskim filozofem, działaczem narodowym, człowiekiem wielkiego serca i ducha. Pod koniec swego życia napisał autobiografię pt „Jeden łatwy żywot”, w której spisał chronologicznie najważniejsze zdarzenia ze swojego życia. Szczególnie ciekawy jest fragment dotyczący jego wczesnych doświadczeń, kiedy jeszcze jako młody chłopiec zaczytany w dziełach polskich wieszczy i filozofach, doznał mistycznego oświecenia, które na zawsze go ukształtowało:

„Przyszło to na mnie w słoneczny dzień wiosenny po południu, gdym będąc sam w pokoju i siedząc przy stoliku pod oknem czytał głośno może po raz setny „Biesiadę” Platona. Przy słowach Diotimy: „katopsetaj taumaston ti ten fysin kalon” (ujrzy zdumiewające jakieś, co do swej istoty piękno) i następnym ustępie, który się kończy słowami: „entuata tu biu, eiper pu alloti, bioteon antropo” (w takiej chwili życia, jeśli w ogóle kiedykolwiek warto jest żyć człowiekowi), nagle doznałem przemiany wewnętrznej podobnej do tego, co zarówno Pascal jak i Kartezjusz wspominają, a co Pascal uwiecznił na kawałku pergaminu znalezionym po jego śmierci w jego codziennym ubraniu. Mickiewicz opisał podobne doświadczenie w wierszu swoim „Widzenie” […].

Uczułem się nagle odwiecznym i wiekuistym duchem, różniącym się zasadniczo zupełnie od ciała, przeto nieśmiertelnym i niezniszczalnym, a co za tym idzie, niematerialnym. Ta świadomość, raz nagle zdobyta w 22-im roku życia, w ciągu następnych 48 lat, które od tej chwili minęły, nigdy ani na jedną chwilę ani na jawie, ani we śnie zachwianą nie była: przez cały ten czas zachowałem tę samą pewność i wiem, że nigdy w ciągu dalszych milionów lat mego istnienia tej pewności utracić nie mogę. To jest to, co Platon nazywa „klema eis aei” – zdobycz na zawsze. A pewność ta mojej duchowej natury, to nie jakaś odświętna manifestacja, lecz nieustająca rzeczywistość aktualna, towarzysząca mi w każdym ruchu, oświetlająca każde słowo wypowiedziane, znajdująca bezpośrednie zastosowanie we wszystkich stosunkach z innymi ludźmi.

Nie ma w tym poczuciu żadnej próżności. Dygnitarz upstrzony wstęgami orderów pierwszej klasy różnych państw znacznie więcej się pyszni tymi świecidełkami, niż duch niewidzialny swoim przywilejem widzącego wobec niewidomych. My widzący nie stanowimy żadnej kasty, ani zamkniętego koła. Każdy z nas pragnąłby swym widzeniem się podzielić z wszystkimi, gdyż to widzenie zarazem ukazuje ogromną przemianę, która by nastąpiła, gdyby można wszystkim ludziom nagle oczy ducha otworzyć, ukazać im jasno, że są odwiecznymi duchami i że wszystkie nędze i krzywdy ludzkiego życia są tylko echem naszych zapomnianych grzechów. Wszak w tej samej chwili, w której własną jaźń odkryłem, zarazem zrozumiałem, że gdybym mógł wszystkich ludzi w ten sam sposób oświecić, nastałby ten porządek bytu, który nazywa się Królestwem Bożym na ziemi.”

Wincentego Lutosławskiego poznajemy w autobiografii jako wielkiego człowieka myśli i czynu – człowieka pełnego miłości i oddania dla innych – człowieka, który dokonał tak wiele, jednocześnie pozostając zawsze pełnym pokory, skromności i wrażliwości na ludzkie potrzeby. Fakt, iż we wczesnym dzieciństwie doświadczył zjednoczenia z Bogiem w stanie Kosmicznej Świadomości sprawił, że zawsze był już świadomy wewnętrznego Światła i nim się kierował. Pozwoliło mu to na skuteczne rozwijanie swej mocy twórczej, a także poszerzanie działalności społecznej zgodnie z zasadą zrównoważonej wymiany, czyli Prawem Miłości.

Wincenty Lutosławski – „Jeden łatwy żywot”

 

Dodaj komentarz